Tłumaczenia w kontekście hasła "byłem w związku" z polskiego na hiszpański od Reverso Context: Ja byłem w związku z pewną kobietą, ponieważ chciałem stworzyć sobie dom.
Sam mam 25 lat i nigdy nie byłem w związku. Trądzik odcisnął na mnie olbrzymie piętno, mimo, że już go nie mam. Udostępnij ten post. Link to postu Udostępnij na innych stronach.
Osoba, z którą byłem, podczas trwania naszego związku nigdy nie chciała szukać pomocy. Wolała polegać na mnie. Opisywanie tutaj całej relacji zajęłoby niesamowicie dużo miejsca, a jednocześnie nie byłoby tam zbyt wielu informacji istotnych dla Was, czytelników.
Ekologia w budownictwie kuleje. Banki mogą to zmienić. - Wiem, że nasze marzenia były może jeszcze ambitniejsze, ale powiem wam: jestem od wielu lat politykiem, jestem sportowcem, a nigdy w życiu nie byłem tak szczęśliwy z tego niby drugiego miejsca. Wygrała Polska - mówił Donald Tusk podczas.
Nigdy nie byłem emocjonalnie tak blisko Kaczyńskiego jak wtedy. Janusz Schwertner Dziennikarz Onetu . 3 grudnia 2018, 11:00 FACEBOOK. X. E-MAIL. KOPIUJ LINK. Mam 55 lat i doszedłem do punktu, w
pengertian hormat kepada orang tua dan guru. Nie. Od dawna mam w Kotku, to trzeba było powiedzieć, że czegoś nie rozumiesz, ciocia ego widać Ciebie również przeceniła i pastwiła za wysoko poprzeczkę, ale przecież wszystko by Ci wytłumaczyła, jakbyś tylko grzecznie zapytał. mark123, dokładnie tak, zresztą nawet gdyby przyjąć, że seks jest podstawową potrzebą każdego, czyli, że w skrajnym wypadku od braku tego się umiera, to w dalszym ciągu nie wynika z tego, że trzeba jakoś kompulsywnie kopulować, czyli, że wstrzemięźliwość seksualna, się jakoś wyklucza z podstawowością tej potrzeby. Swoją drogą to pal licho, że pewni ludzie mają taką akurat hierarchię potrzeb, w tym nie widzę nic niewłaściwego, gorzej gdy oczekują, że wszyscy inni też taką będą mieć.. co choćby w tym temacie myślę dość dobrze wybrzmiało.
- Zadzwonił, zaprosił mnie do siebie i jakoś tak szybko poszło. Długie rozmowy, wspólna kolacja, upojna noc ze śniadaniem do łóżka i… kompletne rozczarowanie. Nie chodzi o to, że był kiepski w łóżku. Nie było też tak, że coś mi w nim nie pasowało. Docierała do mnie myśl, że zamiast spędzać romantyczny poranek u boku tego faceta, wolałabym… Z badań TNS Pentor na zlecenie wynika, że ponad 40 proc. polskich singli żyje w pojedynkę od ponad pięciu lat, a co siódmy nigdy nie był w stałym związku (14 proc.). Czy im dłużej żyjemy w pojedynkę, tym trudniej jest się nam ponownie związać? Czy singiel, robiąc krótkie przerwy pomiędzy związkami, ma większą łatwość wchodzenia w kolejne związki i szybciej odnajduje się w nowych relacjach - niż singiel, który jest sam kilka miesięcy czy lat? Karolina (44 lata) ostatni raz w poważnym związku była 12 lat temu. Gdy odszedł od niej mąż, miała zaledwie 22 lata. Skupiła się więc na nauce i wychowaniu córki. Pomagali jej rodzice, więc dawała sobie radę. Sporadycznie umawiała się nawet na randki. Dawały jej poczucie, że może żyć jak zwyczajna dziewczyna. Cieszyła się, że mężczyźni wciąż się nią interesują. Potem poznała Krzysztofa - rozwodnika, samotnie wychowującego syna. Zyskam związek, ale i tak coś stracę... - Na początku to były zwyczajne randki – mówi Karolina. – Najpierw co weekend, potem spontanicznie także w tygodniu. Potem, gdy jego syn wychodził na imprezy, zdarzało mi się zostać u niego na noc. Czułam się naprawdę wspaniale. Młoda, piękna i tak dalej. Córka patrzyła na mnie i mówiła, że nigdy mnie takiej nie widziała. Gdy wracałam z naszych spotkań do domu, szczypałam się, nie wierząc, jakie spotkało mnie szczęście. Sielanka trwała kilka miesięcy. Problem pojawił się w chwili, kiedy Krzysztof zapragnął, by Karolina nie wracała już do swojego domu, tylko zamieszkała razem z nim i jego synem. Twierdził, że skoro oboje są dorośli, a ich dzieci tolerują ich związek, a same także znalazły wspólny język, to nie ma na co czekać. - Mówił, że trzeba łapać byka za rogi, skoro jest nam razem dobrze – wspomina Karolina. – A ja, zamiast się cieszyć, myślałam o tym, że przecież coś stracę. Rozmyślałam… Że nie wrócę po pracy do swojego małego mieszkanka i nie zaparzę sobie rytualnie swojej ulubionej herbaty. Że moje książki, które zawsze stoją w tym samym miejscu, wylądują gdzieś upchnięte na regale pomiędzy jego książkami. Że być może mój rozrzucony szlafrok będzie mu przeszkadzał, a ja lubię, jak wieczorem czeka na mnie na moim ulubionym fotelu. I że mimo wszystko to nie będzie mój dom, mój przytulny kąt... Jak wynika z badania zrealizowanego przez TNS Pentor, wolność, niezależność i swoboda, których tak bardzo bała się utracić Karolina, to najczęściej wymieniane przez singli zalety życia bez stałego partnera (wskazało je aż 41 proc. respondentów). My, czyli ja i moja samotnia Karolinę do zamieszkania z nowym partnerem namawiała nawet córka. Wszyscy zapewniali, że na pewno świetnie im się ułoży. Bez skutku. Krzysztof uznał, że jest "zbyt młody na to, by być sam, ale zbyt stary na zwykłe randkowanie". Karolina potraktowała to jak ultimatum, któremu nie była w stanie sprostać. Cierpiała, ale nie prosiła Krzysztofa o czas. Córka też w końcu przestała naciskać. – W złości powiedziała: "jak za długo będziesz sama, to nikt już cię potem nie zechce" – wspomina Karolina. – Gdy zauważyłam, że jej słowa wcale mnie nie bolą, zrozumiałam, że po tylu latach chyba z tą samotnością jestem już za pan brat, wręcz ją lubię. Czułam, że ani za rok, ani za dwa, nie będę chciała tak na zawsze zostawiać swojej samotni. Związek Karoliny i Krzysztofa nie przetrwał tej próby… Przed czym uciekam? Czy Karolina nie potrafiła postawić na związek, bo zbyt długo była sama? Czy nie potrafiła zrezygnować z dotychczasowego życia, bo po latach zrobiło jej się w nim "wygodnie", czy może pamiętając historię sprzed lat, chciała uchronić się przed kolejnym rozczarowaniem? - Sama wielokrotnie pytałam samą siebie, przed czym właściwie uciekam – przyznaje i wciąż nie znajduje odpowiedzi. Historia Karoliny nie jest odosobniona. I jak pokazuje opowieść kolejnej bohaterki, 27-letniej Eli, nie zawsze chodzi o wiek czy negatywne doświadczenia z przeszłości. To Ela zakończyła ostatni związek. Po trzech latach uznała, że oboje mają inne cele w życiu. Nie było kłótni ani płaczu. Był żal, że nie wyszło i chęć jak najszybszej ucieczki od czegoś, co ją – jak twierdzi – ograniczało… - Fakt, bardzo chciałam z kimś być – przyznaje Ela. – Na początku byłam pełna optymizmu i rozglądałam się za jakimś fajnym facetem. Koleżanki podtykały mi pod nos swoich kolegów, ale nikt nie robił na mnie specjalnego wrażenia. Po paru miesiącach przestałam chodzić na randki. Nic na siłę. Potem Ela poznała Radka, którego znała od dawna. Spotkali się przypadkowo na imprezie w klubie, potem na kolejnej. - W końcu zadzwonił, zaprosił mnie do siebie i jakoś tak szybko poszło – przyznaje szczerze. – Długie rozmowy, wspólna kolacja, upojna noc ze śniadaniem do łóżka i… kompletne rozczarowanie. Wcale nie chodzi o to, że był kiepski w łóżku. Nie było też tak, że coś mi w nim nie pasowało. Nie poczułam po prostu, że było mi to wszystko do czegoś potrzebne. Gdy on krzątał się po domu, cały w skowronkach, do mnie docierała myśl, że - zamiast spędzać romantyczny poranek u boku tego faceta - wolałabym się obudzić u kumpeli. A potem przez pół dnia, z potarganymi włosami, jeść zupki chińskie, gadać i wygłupiać do woli. Ela przyznaje, że może i chciałaby kogoś poznać, ale przez to, że świetnie poukładała swoje samotne życie, nie tęskni tak naprawdę za stałym związkiem. Skupia się po prostu na innych rzeczach. Z badań zrealizowanych dla wynika, że single do 34 roku życia z jednej strony - częściej niż osoby ze starszych kategorii wiekowych - uważają, że żyjąc w pojedynkę, żyje się łatwiej. Z drugiej strony jednak - właśnie ta grupa singli najbardziej przekonana jest, że ludzie nie powinni żyć długo w pojedynkę. Ogółem, twierdzi tak 67 proc. ogółu Polaków oraz 56 proc. singli. Wypaść z obiegu Podobnie myśli 39-letnia Justyna. Była w kilku krótkich związkach, ale potem nastąpił zwrot ku karierze. Decyzję o związku czy założeniu rodziny odłożyła na potem. Jak przyznaje, chciałaby jeszcze kiedyś stworzyć związek. Uważa, że nie zapomina się tego, jak się kogoś kocha. Obawia się jednak tego, że zapomniała już, jak to jest z kimś być i dla kogoś się poświęcać. - A najgorszą rzeczą są randki po latach – przyznaje. – Samo słowo "randka" sprawia, że zaczynam się stresować. Ostatni raz na randce byłam jakieś 15 lat temu. I co, teraz, przy czterdziestce mam się zachowywać jak wtedy? Stroić, łasić, uśmiechać? Kompletnie siebie w tym nie widzę. Czytałam o kobietach, które nie mają z tym problemu w żadnym wieku, ale wydaje mi się, że one po prostu mają wprawę, a ja przez te lata wypadłam z obiegu. Z kolei Gosia, która żyła w nieudanym małżeństwie, im dłużej jest sama, tym bardziej docenia ten stan. - Od śmierci męża mijają dwa lata. Nasz związek nie należał do udanych. Bardzo dużo czasu zajęło mi rozliczenie się z przeszłością. Na tyle długo, że przyzwyczaiłam się do samotności. Jestem i zawsze byłam samodzielną, niezależną osobą. To na moich barkach leżał obowiązek utrzymania i zadbania o rodzinę. Nie czuję samotności. Rodzina, praca, hobby, znajomi wypełniają cały mój czas (…) Gdy obserwuję moich znajomych i wysłuchuję ich żali, przypominam sobie swoje małżeństwo i cieszę się, że jestem sama. Nie wpaść do obiegu… Problem nie dotyczy tylko kobiet. Zdarza się, że to mężczyźni, którzy od długiego czasu żyją jako single, obawiają się nawet randek. Szczególnie cierpią jednak ci, którzy jeszcze nigdy nie byli w poważnym związku i od kiedy pamiętają, są sami… - Nawet, jeśli jakimś cudem udałoby mi się nawiązać jakiś kontakt z dziewczyną, to obawiam się, że nic tego nie będzie – wyznał na forum 31-latek. – Boję się, że mój brak obycia z kobietami i brak doświadczenia mnie pogrąży. No, bo przecież jak to? Facet, 31 lat, a nigdy nie miał dziewczyny, nie całował się? To musi być jakiś wyrzutek, brzydal, aspołeczny itd. Wiem, że kobiety myślą o takich facetach mniej więcej tak: "To jakaś ciapa, która nawet nie umie sobie znaleźć dziewczyny". Nie wyobrażam sobie, jak miałbym pierwszy raz całować się z dziewczyną w tym wieku. Strach przed kompromitacją jest ogromny. A o seksie to nawet nie wspomnę. Nie pomogą tu nawet żadne poradniki (…) Jest mi już wszystko jedno. Choć w głębi duszy jest jeszcze cień nadziei. - Odczytuję to jako pewien mechanizm obronny - mówi Agata Wilska, ekspertka portalu Sympatia Plus, psycholog, prowadząca indywidualną pomoc psychologiczną i psychoterapię. - Kiedy nam na czymś bardzo zależy - a tego nie mamy lub nie wierzymy, że możemy to od świata dostać - tylko będąc odważnym i dojrzałym przyznamy, że to boli. Łatwiej jest trochę siebie pooszukiwać i powiedzieć, że nam nie zależy, że nie chcemy, że to nasza autonomiczna decyzja, że tak jest lepiej. To mechanizm obronny przed bólem i zranieniem. Szkoda, bo niestety w życiu często bywa tak, że jeśli wierzymy, że nam się uda - mamy rację, a jak nie wierzymy – to też mamy rację… W podobnym tonie wypowiada się ~tom, który nie był nigdy w związku. Jednak on, głównie ze względu na głęboko zakorzenione kompleksy, nie planuje tego ani nie ma na niego nadziei także w przyszłości. - Powód mojego wyboru jest bardzo prosty. Chociaż nigdy nie związałem się z żadną dziewczyną, to wiem, że ja do związku się nie nadaję (...) To intuicja, jakiś wewnętrzny głos podpowiada mi, że ja jestem inny, nie potrafię dzielić się szczęściem. Mam już prawie 30 lat, a taki wiek do czegoś zobowiązuje i o czymś świadczy. O mnie świadczy tylko negatywnie, bo nie mam nic. Nie mam nawet samochodu. Dodatkowo jestem tzw. trudnym człowiekiem. Taki sam jest mój ojciec i wiem, jak moja matka całe życie męczy się z nim (...) Zawsze byłem sam, uciekałem od kobiet, może nawet zacząłem się ich bać, bo - pomimo mojego wieku - brak obycia i doświadczenia stawał się coraz bardziej wyraźny, a to odpycha... Kto ma zatem większą szansę na nową relację - singiel, który był już w związkach i ma spore doświadczenie w ich tworzeniu, czy singiel, który był w jednym lub żadnym związku i który właściwie nie wie jeszcze, czym jest poważny związek? - Generalnie pewnie ten pierwszy - stwierdza Agata Wilska. - Chyba że ma za sobą bardzo trudne doświadczenia i na ich podstawie podjął świadomą, lub nieświadomą, decyzję, że nie chce wchodzić w kolejny związek. Ale tak, jeśli mamy za sobą doświadczenia flirtu, uwodzenia, wchodzenia w intymną relacją, doświadczenia bliskości, etapów związku i także rozczarowań, bólu rozstań – jest nam łatwiej, ponieważ nabywamy umiejętności i odporności. Osoby, które nigdy w związku nie były, mają na jego temat głównie wyobrażenia, często mylne. Mają duże wymagania, boją się rozczarowania, bo nie są na nie uodpornieni. Nie mają doświadczenia bólu, który jednak potem mija. Poza tym ci drudzy z reguły są mocno spięci z powodu swojego braku doświadczenia, a to nie sprzyja wchodzeniu w relację. Nie chcemy czy nie potrafimy kochać? Z badania Pentora dla wynika, że ponad połowa singli w ogóle nie szuka obecnie partnera, a powodem ich niechęci jest brak potrzeby nawiązywania bliskich relacji z drugą osobą (element szczególnie często wymieniany przed singli "wdowców") oraz obawa przed zranieniem i przykre doświadczenia z przeszłości (powód częściej wskazywany przez singli "z wyboru"). - Z moich obserwacji wynika, że przyczyn takiego stanu rzeczy jest wiele - mówi Agata Wilska. - Przyzwyczajenie do bycia samemu, własne rytuały, z których nie chcemy rezygnować, obawy i lęki przed zmianą, rozczarowaniem, konieczność pokonania ograniczeń, wstydu, rosnące wymagania wobec partnera i związku etc. Istotnym pytaniem jest, co my robimy w tym czasie, kiedy jesteśmy sami. Co my robimy ze sobą i innymi. Singiel, który nie ma kontaktu z ludźmi i głównie ogląda seriale i komedie romantyczne, ma małe szanse na stworzenie udanego, dojrzałego związku. Ale jeśli singiel jest w różnych relacjach, czas samotności wykorzystuje na poznanie siebie – jego sytuacja wyjściowa do związku też jest inna. Pytanie, czy żyjąc dłuższy czas jako singiel, można tak na dobre przestać czuć potrzebę życia w związku? I czy z obawy przed rozczarowaniem warto rezygnować z szukania szczęścia w nowym związku, czy może warto ryzykować? I nawet, jeśli coś pójdzie nie tak – przeżyć coś pięknego? Źródło:
I was thinking there must be something wrong with me because I have never had a relationship that's lasted longer than the one between Hitler and Eva of all jack and i never had a relationship so there's nothing to rebound from and second of all jon bertman was an angry być zakochana w kimś innym i nie doszła do skutku lub nie czuli się tak samo o nich więc rozliczane dla Ciebie i że nigdy nie jest dobrą podstawą do may have been in love with someone else and it fell through or they didn't feel the same way about them so they settled for you and that's nevera good basis for a związku z tym w celu uniknięcia podobnego zagrożenia bo będzie to zdrada. nie mogą nigdy rozmawiać o Discovery napędzie czy załodze oficerowie którzy wiedzą o tych with knowledge of these events must be ordered never to speak of Discovery its spore drive or her crew again. Therefore to insure the Federation never finds itself facing the same danger all będzie to zdrada. nie mogą nigdy rozmawiać o Discovery napędzie czy załodze oficerowie którzy wiedzą o tych wydarzeniach W związku z tym w celu uniknięcia podobnego penalty of treason. never to speak of Discovery its spore drive or her crew again all officers with knowledge of these events must be ordered Therefore to ensure the Federation never finds itself facing the same danger. Wyniki: 404, Czas:
Problemy rozmaite - Nigdy nie byłem w związku Flavio - 2015-10-22, 13:34Temat postu: Nigdy nie byłem w związkuHej. Tak jak wyżej. Uważacie że to wstyd ? Mam 23 lata a więc nigdy nie miałem dziewczyny i nigdy się nie całowałem a ni nic z tych spraw. Czy uważacie że teraz gdy spotkam się z jakaś dziewczyną ? Amb - 2015-10-23, 00:53Że teraz co? Flavio - 2015-10-23, 22:24No ze taka potencjalna partneria bedzie miec za dziwaka ? Amb - 2015-10-25, 13:58A no nie wiem, a masz jakieś dziwactwa? Flavio - 2015-10-28, 16:45Nie poprostu nie jestem przystojny i jestem niesmialy. Fajtula - 2015-11-01, 19:04Musisz uświadomić sobie, że jesteś w świetnej sytuacji, zupełnie świeży i niezlękniony na ówczesnym rynku. Wystarczy tylko, że odkryjesz w sobie potencjał, rozwiniesz go, a babki będą leciały do Ciebie jak pszczoły do miodu. (Żartuję przy prawdzie.) Pisząc potencjał, mam na myśli to, co najbardziej Ci odpowiada. To nie musi być siłka czy bezmyślne kopanie, jeżeli lepiej czujesz się w pojedynkach umysłowych, staraj się przebywać w gronie do tego przeznaczonym. Serio, pokazując się ze swojej najlepszej strony, zainteresujesz sobą towarzystwo, zwrócisz uwagę. A nie mając wcześniej styczności z kobiecymi rozterkami uczuciowymi, masz szansę swojej pierwszej partnerce zapewnić fantastyczną relację, pełne zaangażowanie, kierowanie się własnym poczuciem, a nie wychodzonymi schematami. Przygotuj się i powodzonka! ;) Amb - 2015-11-01, 23:38Słuchaj Fajtuli, ona się zna na tych rzeczach! Poza tym, stary, nieśmiały facet to zagadka, a laski lubią zagadki. Mogę też przytoczyć szaloną historię mojego kolegi, który w 27 roku swojego życia chciał wyznać miłość pewnej młodej damie. Poszedł do jej domu i pech chciał, że była tam tylko współlokatorka, która jednak zaprosiła na herbatę i rozmowę, podczas której facet zdradził swoje zamiary, ale i także obawę, ponieważ nigdy przedtem z nikim się nie całował i jest nieśmiały. Wspaniałomyślna nowopoznana koleżanka postanowiła zatem nauczyć niedoświadczonego, co by umiał. Koniec historii, co było potem, tego nie opowiem The man - 2015-11-03, 06:36Nie wybuchly Ci jądra jeszcze ? Fajtula - 2015-11-07, 23:22The man, jak Ty, gdzie Ty? Żyjesz? The man - 2015-11-09, 11:51a czemu mam nie żyć ? powidlo - 2015-11-09, 14:08The man, bo w sumie czego nie? The man - 2015-11-09, 19:37No dobra ,jebne się dziś na sznur ,ktoś chętny do pobujania ? (glupie pytanie ,wiadomo że wszyscy ) powidlo - 2015-11-09, 22:25Ten niewolnik-dziecko z Twojego avatara Chyba nie byłeś na tyle lekkomyślny, aby rzucić mu skarpetkę? The man - 2015-11-10, 10:24Tak, teraz poszedł pierścień niszczyć powidlo - 2015-11-10, 12:37No to dupa, chyba że wymyślisz umowę z odpowiednimi kruczkami
Inteligentna kobieta już po 30 sekundach wie, czy ma na mężczyznę ochotę. Po minucie wie, czy pójdzie z nim do łóżka. Po pięciu minutach zastanawia się kiedy to nastąpi, a po godzinie odczuwa zniecierpliwienie, że ten idiota wciąż gada o życiu zamiast wziąć ją tak jak mężczyzna powinien brać kobietę – jak swoją własność. I pokazać jej, jak należy własność traktować. Poniższy tekst był jednym z pierwszych, które napisałem będąc blogerem. To było w czasach, kiedy byłem prawiczkiem. Od tamtej pory nic się nie zmieniło. Kiedy kobieta jest łatwa? Po lewej widzicie wasze odpowiedzi na to pytanie. Co trzecia osoba wskazała, że łatwa to taka, która uprawia seks na pierwszej randce. Blisko połowa dała inne durne odpowiedzi, w rodzaju „kiedy miała 10 partnerów”. Tak to wygląda w Polsce. Jako ciekawostkę powiem wam, że w Tajlandii ciężko znaleźć kobietę, która nie miała 50 facetów. Oni tu się rżną na potęgę. Istnieje w naszej kulturze taka pewna niesprawiedliwość jeśli chodzi o traktowanie kobiet w relacjach damsko-męskich. Łatwo to zauważyć w mediach. Gdy związek popularnej osoby się rozpada, gdy mężczyzna już pokazuje się z inną, to zwykle widzimy tytuły „porzucona”, „zostawił ją”, „odszedł do innej…”. Bardzo często gdy związek się rozpada, mężczyznę przedstawia się w roli tego, który do tej sytuacji doprowadza, a kobietę w roli tej nieszczęśliwej. Gdy na Facebooku ktoś zmienia status z „w związku” na „wolny”, pojawiają się współczujące, pocieszające komentarze i żaden pustak nawet nie pomyśli, że dla wielu osób „wolność” jest czymś, na co długo czekali. I należy tej osobie pogratulować. Albo najlepiej milczeć. Z góry uprzedzam – utrącę każdego, kto mi zacznie dziś gimnazjalne dyskusje o tym, dlaczego facet zaliczający panienki to jest kozak, a kobieta zaliczająca facetów uważana jest za łatwą. Tak po prostu jest i koniec. Ale jest i tutaj pewna niesprawiedliwość. A nawet kilka. Mężczyźni lubią kobiety, z którymi nie trzeba chodzić, ale nie lubią kobiet, które puszczają się z kim popadnie. Kobiety lubią zdecydowanych i konkretnych mężczyzn, ale najczęściej wtedy, gdy trzeba kupować prezenty, bo do łóżka nigdy im nie spieszno. Wiele marzy o seksie z nieznajomym, ale jak tu dać się nieznajomemu bzyknąć, skoro nie jest się tzw. łatwym. Wiele kobiet panicznie boi się bycia uznaną za łatwą. No to ja się pytam – a przez kogo niby zostaniesz uznana za łatwą? No przez znajomych. No to ja się pytam – a od którego momentu zaczyna się łatwa kobieta? Czy łatwa to jest taka, która pójdzie do łóżka z facetem już po pierwszym spotkaniu? A od którego spotkania już może? No niech mi ktoś wskaże. Od drugiego? Od dziesiątego? No konkretnie – od którego? Jeśli od dziesiątego to proszę o sensowne wyjaśnienie, dlaczego nie od… dziewiątego. Co ósmy czytelnik twierdzi, że łatwa to taka, która co kilka miesięcy zmienia partnera. Ile to jest kilka miesięcy? Pół roku? 150 dni? A może 143 dni? Tak czy nie? Bo jeśli tak, to dlaczego nie 142? To jest bardzo prosta metoda, aby zagiąć każdego, kto wymądrza się na temat łatwych kobiet. Tematem na inną dyskusję jest ilość szczęśliwych kobiet w wieloletnich związkach. Podobno takie są, ale nikt ich nie widział. Nigdy nie byłem w łóżku z łatwą kobietą. A bywało (na lata przed moim celibatem), że tego samego wieczoru, kiedy poznawałem kobietę, nie znajdywałem powodu, by wracała do siebie do domu. Nie da się jednoznacznie określić „łatwej” kobiety poza klasycznymi przykładami blachar, które idąc na dyskotekę nie wyobrażają sobie zabawy bez drinka ze spermą. Nigdy nie byłem w łóżku z łatwą kobietą, bo czułbym się jak męska dziwka, gdybym z taką uprawiał seks. Jak by to świadczyło o mnie i mojej męskości? Co za przyjemność z seksu, kiedy wiem, że przede mną w jej cipce był legion innych? Prawdziwy mężczyzna nigdy nie nazwie łatwą kobiety, z którą poszedł do łóżka, bo to zawsze działa w obie strony. Jeśli nie szanujesz kobiety, która odziera się przed tobą ze swojej intymności, to nigdy nie byłeś jej wart, a przechwałki, że się zaliczyło łatwą laskę są godne poziomu mężczyzn chwalących się, że przelecieli prostytutkę. To zresztą wychodzi na jedno, z tą różnicą, że prostytutce się płaci. Chyba już lepiej zapłacić, wtedy układ jest jasny. W przypadku seksu dwojga „łatwych” ludzi, oboje sprzedają się za darmo. To poziom niżej nawet od dworcowych dziwek. Obawy, obawy, obawy Mimo wszystko w kobiecie pozostaje obawa, czy mężczyzna, nie tracąc szacunku do siebie, zacznie wątpić w klasę wybranki, jeśli ona pójdzie z nim do łóżka już na pierwszej randce. – Tomek, no załóżmy, że spotykasz super laskę, ona ci wchodzi do łóżka, ty się na to godzisz, jest wam fajnie, bo jest i fajna i inteligentna i tak dalej. Nie ma siły, żebyś choć przez chwilę nie pomyślał – czy ona tak z każdym nie robi? Mimowolnie zadajesz sobie wtedy pytanie „łatwa czy nie łatwa?”. I dla mnie, jako kobiety, takie coś byłoby uwłaczające, dlatego wolę odbębnić z kolesiem parę spotkań, aby nie było, że… jestem łatwa. – Doprawdy? To przypomnij sobie po ilu odbębnionych spotkaniach leżałaś na mojej kanapie? – Po trzech godzinach? – No właśnie. Ilu facetów miałaś przede mną? – Jednego. – Ilu po mnie? – Ciągle tego samego. – Po ilu spotkaniach leżałaś na jego kanapie? – Oj z nim to tak szybko nie poszło. – No właśnie. To jesteś łatwa czy nie? – Nie czuję się łatwa. – No właśnie. Jeśli kobieta zastanawia się czy będzie łatwa, jeśli szybko pójdzie z facetem do łóżka i zastanawia się, czy do seksu potrzebna jest miłość, czy może wystarczy już samo zauroczenie, to nie jest ani łatwa ani trudna. Jest po prostu głupia. Po kobiecie widać jaka jest. Widać to po tym co mówi, jak mówi, jaka jest, jakich miała partnerów, ilu miała partnerów, ilu kochała, a ilu tylko zaliczała. Można to wszystko poskładać do kupy i wyjdzie obraz. Niestety często wychodzi niezbyt wesoły, dlatego im jestem starszy i więcej wiem o kobietach, tym bardziej gustuję w tych 17+ i jeszcze nie z wykształceniem wyższym. TYŁEK A w ogóle to najlepiej jest zrobić „Test Łatwej Kobiety” (w skrócie: TyŁeK) i na pierwszym spotkaniu zadać mężczyźnie jedno proste pytanie: jeśli spędziłabym z tobą noc, to czy pomyślałbyś, że jestem łatwa? Jeśli jakimś cudem, mężczyzna odpowie, że tak – wiej stamtąd i nie wracaj! To jakaś namiastka faceta, ten rodzaj, który w łóżku pyta nawet o to, czy może dotknąć cycka. Na szczęście jakies 90% proc. facetów zaprzeczy, zrobi głupią minę, poślini się, zakrztusi i robiąc wszystkie te wyzbywające z męskości gesty odpowie: ALEŻ SKĄD! Oczywiście, że nie! A wtedy zabij go jedną prośbą: a teraz wytłumacz mi dlaczego uważasz, że nie będę łatwa. 90% facetów nie poradzi sobie z tym pytaniem. Zaczną pieprzyć takie bzdury, ogólniki i frazesy, że prędzej doprowadzą cię do wymiotów niż do łóżka. Z miejsca odejdzie ci ochota na seks. Dzięki temu sposobowi nie dostaniesz łatki „łatwa kobieta!”, ale za to będziesz: cnotliwa, oziębła i dziwna. Fragmenty tego tekstu pochodzą z książki „Thorn”, którą możesz otrzymać tylko w jednym miejscu na świecie ->
nigdy nie byłem w związku